Pełnia
Wróć do listy artykułów

Magia krwi. Co tu jest nie tak?

Jedną z najważniejszych substancji w naszym organizmie jest krew. Czerwony płyn jest naszą esencją życia, przewodzi tlen, składniki odżywcze. W ezoteryce uważa się, że jest również nośnikiem dla siły życiowej. Twierdzenie to jest na tyle silne, że krew otrzymała nawet własną dziedzinę – magia krwi. Niestety, niektórzy naoglądali się Hollywood i krew stała się najlepsza na wszystko, a najbardziej kusząca, gdy przelano ją na ołtarzach ofiarnych.

Nie mogła to być jednak taka zwykła krew. O nie, tutaj indeks zapotrzebowań demonicznych wymaga krwi dziewicy. Niestety, dziś dziewice mają mniej niż 12 lat, a biorąc pod uwagę dzisiejszą pochyłą naszej cywilizacji, to ten wiek będzie coraz niższy. Powoduje to przykre perturbacje, bo przecież nie każdy ma tak zniszczone sumienie, by maltretować dziecko. Wymyślono więc termin, który miał dać rozwiązanie dla satanistów oraz uciechę demonom – dziewice analne. Oczywiście jest to żart 😉

Magia krwi

Anty-Nobla dla tego kogoś, kto wymyślił „magię krwi”. Dawniej krew była zaledwie JEDNYM ZE SKŁADNIKÓW rytuałów, a dziś – dla napalonych na magię małolatów – stanowi obszar wręcz kultu i w sumie jedynej potrzebnej rzeczy przy rytuale (kto by tam potrzebował mózgu). Dobrze, że wpadli na to, by łączyć magie ze sobą i tak magia krwi może być użyta z magią kredy, magią różdżek oraz magią wiadra na szczyny, jakby przypiliło za potrzebą, a długi rytuał nie pozwolił wyjść z kręgu.

Typowo prostacka myśl została zasiana w umysłach domorosłych magów. Wystarczy przejechać sobie po palcu nożem (nie musi być czysty, Darwin ucieszy się z tego aktu poświęcenia) i zacząć inkantację wzywającą coś. Coś, bo niezbyt wiadomo, co takiego we krwi może być, że pchają się do niej demony. Większość ludzi uważa, że krew ma jakieś specjalne właściwości, które przyciągają.

Chciałbym tutaj posłużyć się przykładem rzeźni. Te przyciągają do siebie całe masy bytów, ale drobnego kalibru – dzicz astralną. Czasem zdarzają się też silniejsze, ale to większa rzadkość niż się wydaje. Nie ma więc znaczenia ile krwi zostaje przelanej. Jedynym bodźcem, który przyciąga negatywne byty są wibracje, które ich „ofiara” wytwarza. A jak nietrudno się domyślić, ubojnie nie emanują zbyt pozytywnie.

BHP? A po co to komu?

Mag, który goli sobie żyły do rytuału, oddaje krew do kręgu. Następnie wzywa ducha czy inną istotę, kusząc ją krwią i taki byt przychodzi. Dlaczego? Sprawa jest prosta – krew ma powiązanie ze świadomością maga, jeszcze dobre kilka godzin po jej rozlaniu. Dopóki połączenie trwa, to każde istnienie może skorzystać sobie z niego, by czerpać moc i emanacje od maga, który go wzywa. Żywy człowiek wydziela emanacje związane z fizycznością, które dla wielu bytów są pociągające, a im mocniejsze tym lepiej. Cierpienie, ból, pożądanie itp. – te emanacje stanowią pociągający magnetyzm dla bytów, które nigdy ludźmi nie były. Dla nich to my jesteśmy kusicielami. Czy mam pisać jeszcze, że to jest SKRAJNIE GŁUPIE ZACHOWANIE?

Dopóki energia płynie przez powiązanie, to krew nie stygnie tak szybko i łącze pozostaje otwarte. Magowie sprzed wieków wiedzieli o tym i dlatego używali kawałka tkaniny, by tam wylać krew. Po zakończonym rytuale palili go, by nikt nie miał do nich dostępu. Dziś są chusteczki – nie powinno się wylewać krew do drewnianych misek czy kamiennych czarek, bo ta zostanie częściowo wchłonięta. Jednak kto dziś o tym pamięta, gdy wokół pełno domorosłych (kinder)magów?

Co z tą krwią?

Dlaczego krew jest tak magiczna? Zwróćmy uwagę na ciało eteryczne, którego sieć meridianów (kanałów energetycznych) w dużej mierze pokrywa się z układem krwionośnym – choć nie wszędzie. Tymi kanałami krąży po ciele esencja elementarna. To specjalnie przetworzona przez układ energetyczny surowa materia z zewnątrz. Jej najlepszą właściwością jest zdolność utrzymania prany oraz jej przewodzenia. Upuszczając sobie krew, doprowadzamy do wydzielenia esencji elementarnej (bierze ona udział w zasklepianiu ran). To właśnie ona stanowi nośnik dla naszego połączenia z wydzieloną krwią. Gdyby nie emanacje, których używamy, to krew byłaby równie niewiele warta, co zeszłoroczny śnieg i nawet przelewanie jej litrami, niewiele by podziałało. Co to oznacza dla całego magicznego stowarzyszenia wszystkich zdrowo pokiereszowanych?

Krew nie ma żadnej wartości dla bytów. Stanowi dobry nośnik dla energii, czasami nawet znakomity materiał (niekiedy lepszy niż diamenty itd.) na budowę artefaktu, ale największe znaczenie ma głównie dla fizycznego organizmu ludzkiego. Nic na tamten świat nie zabierzemy z materialnych rzeczy, a istotom z kolei krew jest nieprzydatna, bo zbyt szybko traci swoje właściwości, gdy nie ożywia je świadomość umieszczona w ludzkim lub zwierzęcym ciele.

Oczywiście, ci wszyscy magowie krwi stwierdzą, że pachnie im to herezją. Bardzo słusznie, bo narusza to ich fundamenty wiary w sacrum krwi oraz celowości jej przelewania. Pomijając ich opinie na temat mojej wiedzy o magii krwi możemy przyjąć, że krew jest tylko substancją. Przydatnym, choć niekoniecznym elementem w praktyce magicznej. Równie dobrze sprawdzi się ślina, a pot ma niekiedy jeszcze lepsze możliwości wiązania niż krew. To poważnie deklasuje tę substancję ze szczytów listy każdego rytuału.