Pełnia
Wróć do listy artykułów

Efekt Golema

Ktoś wyjechał Ci kiedyś z tekstem, że seriale nadają się wyłącznie do uszczelniania okien w zimę, a Ty od razu przypisałeś mu cechy typowe dla płytkiego buca, który z pewnością wszelkie przejawy twórczości ludzkiej (nie tylko w dziedzinie serialowej kinematografii) określiłby mianem: “dno i dwa metry mułu”? Zdarzyło Ci się pójść na imprezę, co do której miałeś przeczucia, że będzie do kitu, a gdy na nią w końcu dotarłeś, z każdą chwilą zanurzałeś się coraz głębiej w odmętach nudy i zgryzoty do samego siebie, że jeszcze tu jesteś? Czy kiedykolwiek patrzyłeś przez czyjeś ramię, widząc jak się stara – i co z tego? – po prostu dogłębnie wiedziałeś, że spartaczy jak mało kto – no i wziął i spartaczył. Cóż, być może Twój wkład w przebieg i efekty tych wszystkich sytuacji był o wiele większy niż myślałeś – a przynajmniej do takich wniosków może skłaniać Efekt Golema.

Dlaczego Efekt Golema?

Termin pochodzi z mitologi żydowskiej i dotyczy glinianej kreatury powołanej do życia przez Rabina z Pragi. Żydzi byli wówczas prześladowani z powodu podejrzeń o pałanie się magią i okultyzmem. Tak jak w przypadku pierwszego człowieka – Adama – tak i Golem został ulepiony z gliny. Jednakże ten drugi nie posiadał duszy danej przez Boga i był zaledwie naczyniem zdolnym do wykonywania poleceń. Rabin ożywił swój twór za pomocą rytuału, który winszowało włożenie do ust Golema pergamin ze słowem Emet (co z hebrajskiego oznacza “prawda”). Usunięcie pierwszej litery dawało słowo Met (co z hebrajskiego oznacza “śmierć”) i mogło odebrać życie istocie.

Mimo, że Golem został powołany do życia w celu obrony Żydów przed atakami prześladowców, ciągłe wykonywanie przez niego poleceń doprowadza do korupcji, a w konsekwencji mordu tych, którym miał służyć. W konsekwencji musiał on zostać zniszczony przez swojego twórcę. Rabin wymazał więc pierwszą literę z pergaminu, tym samym na powrót czyniąc istotę zaledwie posągiem.

Psychologia traktuje Efekt Golema jako przykład negatywnego samospełniającego się proroctwa, które wykracza poza zwykłą autosugestię.

Skazany na porażkę, jeszcze przed startem

Efekt Golema i Efekt Pigmaliona to tzw. negatywny i pozytywny Efekt Rosenthala (w artykule poświęconym temu ostatniemu znajdziesz więcej informacji na temat mechanik stojących za działaniem każdego z Efektów). Wszystkie trzy efekty, prawią zaś o tym, że nasze oczekiwania względem innych, mogą stanowić formę samospełniającej się przepowiedni.  Nie trzeba być prorokiem aby wiedzieć, że gdy podchodzimy do czegoś lub kogoś z dystansem i uprzedzeniami, ta sytuacja lub osoba, będą mienić się nam w negatywnych odcieniach. Jednak Efekt Golema rozszerza to założenie, a jego definicja obejmuje wpływ naszej opinii oraz postawy również na ludzi wokół nas. Nasza subiektywna opinia może stać się dla nich rolą, którą skrzętnie wcielą w swój życiowy scenariusz i zaczną odgrywać, jakby od zawsze była im pisana. Efekt Golema jest mocno związany z myśleniem stereotypowym, które z góry zakłada przynależność jednostki do konkretnej grupy społecznej (lub grup społecznych), zamykając ją w ramach tejże zbiorowości.

Mało asertywny umysł z łatwością zakręci się wokół czegoś ograniczonego, gdyż konkretna myśl jest prostsza w interpretacji niż abstrakcja. Negatywy z reguły są konkretne i łatwo lądują na progu naszego ego – przez które odbieramy osobiście. Negatywy wydzielają całokształt do jednej właściwości, która w tej konkretnej sytuacji się nie sprawdza. Jednak umysł szybko wyciąga kolejne wnioski – skoro nie sprawdziła się w tej sytuacji, to może zawieźć i w innych. Tak rodzi się pasmo wątpliwości, które dadzą o sobie znać, ilekroć ofiara Efektu Golema będzie próbowała postawić krok na drodze ku poprawie przyjętej na swój temat opinii.

Efekt Golema był wielokrotnie badany w środowiskach szkolnych i pedagogicznych. Naukowcy stwierdzili, że dzieci uznawane przez nauczycieli za “leniwe i mało zdolne”, faktycznie mogą odnosić słabsze wyniki – nie tylko w szkole ale i w życiu dorosłym.

Absolutny i relatywny Efekt Golema

Efekt Golema potwierdza ta sama metodologia, wywodząca się z prac nad Efektem Rosenthala (który stanowi podwalinę dla dwóch pozostałych Efektów). Podczas badań w szkole stwierdzono, że nauczyciele wpływają na zachowania i postawę uczniów, ale sami również ulegają ich wpływowi. Obserwacja tych samych zjawisk w zakładach pracy dodatkowo potwierdza ten fenomen. Skupmy się jednak na negatywnym Efekcie Rosenthala – czyli Efekcie Golema. Badacze podzielili go na dwie podkategorie:

  • Absolutny Efekt Golema, dotyczący jednostek, które faktycznie nie osiągają dostatecznych wyników, wymaganych przez pracodawcę lub szkołę. Może być to spowodowane brakiem kwalifikacji i/lub chęci do ich rozwoju;
  • Relatywny Efekt Golema, może zaś dotknąć nawet wysoce wykwalifikowanych pracowników lub zdolnych uczniów, którzy normalnie poradziliby sobie z zadaniami. Niestety nie robią tego z powodu negatywów narzucanych przez przełożonych/ nauczycieli.

Niezależnie od rodzaju Efektu Golema, przyczyna wciąż jest ta sama. Z jednej strony mamy wydzieloną opinię na dany temat, uwypuklającą jedynie negatywny fragment osoby lub jej działań. Z drugiej zaś, jednostkę, która nie potrafiąc oddzielić całokształtu swojej istoty od tej opinii, zaczyna się z nią utożsamiać. Wewnętrzny czy też zewnętrzny sprzeciw nic tu nie da, gdy w głębi i tak czujemy się dotknięci. Część naszych starać lub to na czym nam zależy zostały spłycone do tego braku i niedostatku.

Kiedy zbyt kurczowo trzymamy się jakiejś opinii, zaczynamy dzielić napotykane informacje na zgodne i niezgodne z tą opinią – jest to tzw. myślenie biegunowe. Jeśli w porę się nie opamiętamy, może dość do tego, że w końcu nawet czysto pozytywne lub neutralne informacje zaczniemy traktować z podtekstem. Sami sobie zwiastujemy niedostatek, gdyż cały postrzegany przez nas świat stopniowo staje się zgodny z tylko jednym biegunem – niestety tym czarniejszym.

Jak wyjść z tej pętli?

Mimo, że przyczyna naszego szklanego sufitu mogła pochodzić z zewnątrz, teraz wszystkie filary, które go podtrzymują, znajdują się wewnątrz nas. Nie bój się wyspowiadać przed samym sobą lub kimś bliskim, jak bardzo Cię to zabolało i co o tym wszystkim myślisz. Następnie zrób krótki rachunek sumienia, zastanawiając się czy faktycznie dałeś z siebie tyle, aby starczyło na zadowalające efekty. Niezależnie od odpowiedzi, doceń czyjś wydatek energii w Twoją stronę, nawet jeśli przyjął on bolesną formę krytyki i upewnij się, czy aby nie odebrałeś tej opinii zbyt osobiście.

Czy wiesz jaki efekt chciałeś uzyskać? Za jakimi wartościami wówczas podążałeś? Chciałeś odwalić robotę i jak najszybciej mieć sprawę z głowy, sam siebie kusząc wizją “a zrobię na odpierdziel, może nikt się nie skapnie”? Czy faktycznie dołożyłeś wszelkich starań i zależało Ci na osiągnięciu dobrych wyników? Jeśli Twoim celem była nauka, zrozumienie lub rozwój w obranej dziedzinie, nikt nie może zarzucić Ci, że spartaczyłeś, ponieważ Ty i tak osiągnąłeś swój cel. W końcu zależało Ci na rozwinięciu dotychczasowej perspektywy i teraz jesteś bogatszy o nowe doświadczenie – wiesz już co nie działa i jesteś o krok bliżej tego co działa.

Opinia zawsze zakłada istnienie biegunów, które mogą być prawdziwe tylko w niektórych sytuacjach. To samo zdarzenie, można uznać za pozytywne i negatywne, w zależności od kontekstu i momentu, w których je rozpatrzymy. Jednak zawsze będzie to jakieś doświadczenie, które niesie ze sobą życiową mądrość, o ile wyciągniemy zeń wnioski – od Ciebie zależy więc, czy uznasz je za sukces czy porażkę.